STRONA

KS. JANA WOJCIECHOWSKIEGO

 

 

Adres Parafii:
Jan Wojciechowski
Rektorat Rzymskokatolicki
p.w. Matki Bożej Częstochowskiej
w Lublicy
Lublica 80, 38-213 Kołaczyce
tel. (013) 49 320 09

e-mail

 

 

Pokuta

Wszyscy ludzie, a wśród nich chrześcijanie, popełniają grzechy i przeżywają poczucie winy, gdyż trudno człowiekowi nawet po chrzcie świętym ustrzec się zła moralnego. "Jeżeli powiemy, ze grzechu nie mamy, zwodzimy samych siebie i nie ma w nas prawdy" (l J l, 8).

  "Nie ma ludzi niewinnych" (A. Camus).

Grzech - to nie tylko świadome i dobrowolne przekroczenie przykazania Bożego lub kościelnego; to nie tylko kolizja z sumieniem. Grzech - to odwrócenie się od Boga, naruszenie ładu w relacji pionowej: Bóg - człowiek i poziomej: człowiek - wspólnota Kościoła. To osobista obraza nieskończonego majestatu Boga i Jego ojcowskiego serca. To zranienie - przez grzech powszedni, albo i uśmiercenie miłości przez grzech śmiertelny; jest to utrata łaski uświęcającej Bożego dziecięctwa i zerwanie wewnętrznej więzi ze społecznością Kościoła. Grzech jest śmiertelnym zakażeniem duszy człowieka, wewnętrznym wyłączeniem się z Kościoła, największym złem na świecie.

Jak przezwyciężyć to zło, gdy ono nas opanowało? Jak przywrócić utraconą więź z Bogiem i Kościołem? Otóż Jezus Chrystus jest ofiarą przebłagalną za nasze grzechy" (l J 2,12). On przebacza nam winy w ustanowionym przez siebie sakramencie pokuty. "Weźmijcie Ducha Świętego, którym odpuścicie grzechy, będą im odpuszczone, a którym zatrzymacie, będą im zatrzymane" - powiedział Jezus do Apostołów i ich następców (J 22, 21-23). Z woli Chrystusa słowa rozgrzeszenia wypowiada w konfesjonale biskup lub kapłan, ale tam właściwie odbywa się spotkanie człowieka grzesznego z Chrystusem przebaczającym, żyjącym w Kościele. Do uzyskania rozgrzeszenia i pojednania z Bogiem i Kościołem w sakramencie pokuty prowadzi wypełnienie pięciu warunków (rachunek sumienia, żal za grzechy, szczera spowiedź, mocne postanowienie poprawy i zadośćuczynienie). Najważniejszymi jednak i podstawowymi warunkami uzyskania tej łaski są: wiara i miłość Chrystusa, połączone z żalem i decyzją nawrócenia się do Boga. Jeżeli przystępujemy do spowiedzi z tym usposobieniem - z wiarą w Jego miłość ku nam, że On nas naprawdę kocha, wtedy nie bójmy się o niedoskonałość i niedostatki innych warunków.

Na ogół ludzie mają duże trudności w odróżnieniu grzechów ciężkich od powszednich. Pewną pomoc okażą nam następujące wyjaśnienia:

Grzech ciężki zachodzi wtedy, gdy zupełnie świadomie i zupełnie dobrowolnie przekraczamy Boże lub kościelne przykazania w rzeczy ważnej. Ważne rzeczy - to np. wiara, ofiara Mszy świętej, życie i zdrowie własne lub bliźniego, wierność małżeńska, czystość płciowa, mienie osobiste lub społeczne większej wartości itp.

Kto w takich sprawach wykracza całkiem świadomie i dobrowolnie, ten grzeszy ciężko. To znaczy: kiedy dobrze wie, co czyni i wie, że to właśnie jest grzechem ciężkim oraz kiedy naprawdę chce to uczynić i czyni to dobrowolnie.

Grzech powszedni popełniamy wtedy, gdy w mniej ważnej sprawie przekraczamy przykazanie Boże lub kościelne, lub kiedy grzesząc w ważnej sprawie, nie bardzo wiedzieliśmy, co robimy, albo też nie czyniliśmy tego zupełnie dobrowolnie.

Aby uzyskać przebaczenie, trzeba przypomnieć sobie i wyznać przynajmniej wszystkie grzechy ciężkie. Ale wskazanym jest ze względu na pracę nad sobą przypomnieć sobie i wyznać także grzechy powszednie i odsłonić swoje wady.

Dla ludzi, którzy co dzień kontroluję siebie i oceniają swoje czyny przed Bogiem, rachunek sumienia i inne warunki nie przedstawiają większych trudności. W zasadzie każdy chrześcijanin powinien dążyć do takiego poziomu życia wewnętrznego, aby móc w każdej chwili w razie potrzeby przystąpić do spowiedzi. Dla tych, którzy nie osiągnęli takiego zbliżenia do Boga i takiej samokontroli, którzy rzadziej przystępują do sakramentu pokuty, nieodzowna jest pomoc w postaci niżej zamieszczonego rachunku sumienia.

Pożyteczną będzie rzeczą, by i "zaangażowani" w życiu wewnętrznym w ważniejszych sytuacjach życia i dniach roku (np. rekolekcje, dni skupienia, zakończenie roku itp.) kontrolowali swoją duszę głębiej i szerzej, ponieważ wszyscy jesteśmy skłonni do nieszczerości, usprawiedliwień, rutyny, a nawet do zakłamania i spaczenia sumienia.

Wszystkim też jest nieodzowna pomoc Boga, którą możemy otrzymać w obfitości przez szczerą i ufną modlitwę.

Modlitwy przed spowiedzią

Wezwanie Ducha Świętego przed spowiedzią Przybądź Duchu Święty - oświeć mój rozum, abym moje grzechy należycie poznał; pobudź moją wolę i moje serce, abym za nie szczerze żałował i odważnie je wyznał; daj mi siłę do tego, bym się z nich naprawdę poprawił. Święta Maryjo, Matko Boża, ucieczko grzeszników, pomóż mi przez Twoje wstawiennictwo. Święty mój patronie, Aniele Stróżu mój, uproście mi łaskę dobrej spowiedzi świętej. Amen.

Żal za grzechy

Jeżeli uświadomienie sobie grzechu, jego poznanie w rachunku sumienia było rzetelne i głębokie, to pociąga za sobą swoisty ból z powodu grzechu, może nawet pewnego rodzaju obrzydzenie dla popełnionych grzechów. Jeżeli te uczucia łączą się ze szczerą wolą, by się poprawić to przeżywamy to, co w przygotowaniu do spowiedzi świętej jest najważniejsze: żal za grzechy.

Jest rzeczą jasną, że nie ma żalu ten, kto poprzestaje na tym, by pośpiesznie i bezmyślnie przeczytać "żal" z książeczki, kto żalu w żaden sposób nie przeżywa.

Według nauki Kościoła istnieje dwojaki rodzaj żalu: mniej doskonały i doskonały.

Żal mniej doskonały, który wystarcza do godnego przyjęcia sakramentu pokuty przeżywa ten, kto jest pod wrażeniem brzydoty grzechu, bądź też lęka się sprawiedliwej kary Bożej za swoje grzechy w życiu doczesnym lub przyszłym. (Czyściec, piekło, utrata nieba).

Żal doskonały rodzi się z miłości do Boga. Przeżywa go ten, kto zdaje sobie sprawę z tego, że grzechem zlekceważył, obraził Boga, który jest miłością, najlepszym Ojcem.

Słowa żalu doskonałego

Mój Boże, wszystko zawdzięczam Tobie: życie, zdrowie ciała (tylu innych go nie ma lub cierpi więcej ode mnie - w szpitalach, na skutek ciężkiego kalectwa...), rodzinę, przyjaciół, stosunkowo dobre powodzenie. A przede wszystkim - od Ciebie mam wiarę, to, że jestem Twoim dzieckiem, że mnie obdarzyłeś Twoim życiem przez chrzest święty, że mnie ciągle na nowo obdarzasz tym życiem, ilekroć przyjmuję sakramenty święte.

Od Ciebie już tyle razy otrzymałem przebaczenie moich grzechów - a mimo to - ciągle Cię obrażam, odchodzę od Ciebie, zapominam o Twej miłości. Przebacz mi i tym razem. Znowu wracam do Ciebie. Wiem, czekasz na mnie - na pewno mi znowu przebaczysz - bo mnie kochasz. Ufam Ci, Ojcze mój, kochający, miłosierny.

Panie, Jezu Chryste, u stóp Twojego krzyża pragnę żałować za moje grzechy. Obym przejął się prawdą, że moje grzechy są rzeczywistą przyczyną Twej męki. Moja myśl, moje słowa, moje ręce, moje serce tak często służyły grzechowi. I oto widzę, jak z ręki człowieka przyjąłeś różne cierpienia, które ogarnęły Ciebie całego i doprowadziły do śmierci.

Ty cierpisz w cierniowej koronie, a ja obrażam Cię grzesznymi myślami. Przebacz mi, Boże.

Twoje oczy są krwią zalane, a ja grzeszyłem spojrzeniem. Przebacz mi, Boże.

Usta Twoje są spieczone od gorączki, a w moich słowach i rozmowach tyle było zła. Żałuję tego, Jezu.

Twoje ręce są przebite gwoździami, a moje tak często działały z krzywdą dla bliźniego. Przebacz mi. Boże, grzechy moich rąk.

Twoje nogi są przybite do krzyża, a ja tak często schodziłem na złe drogi. Przepraszam Cię za każdy krok, który prowadził do złego celu, zwłaszcza do pijaństwa i rozpusty.

Tobie, Jezu, urągano i szydzono z Ciebie, Twoje serce przebito włócznią - a ja tak czuły na wszystko co sprzeciwia się mojemu egoizmowi. Wybacz mi, Boże, i łaską Twoją odmień moje serce.

Mimo całej naszej niewdzięczności, słabości i złości nie przestałeś nas miłować do samej śmierci. Ufając Twej miłości i miłosierdziu proszę: pomóż mi nawrócić się, unikać grzechu, zwłaszcza ciężkiego. Pomóż mi służyć Ci słowem i czynem. Amen.

Postanowienie wewnętrznej przemiany

Szczery żal z powodu grzechów popełnionych w przeszłości zawsze wiąże się z wolą, postanowieniem, by ich nie popełniać w przyszłości. Tu właśnie, w postanowieniu poprawy, wewnętrznego nawrócenia wyraża się w sposób najbardziej istotny ta miłość, która stanowi najważniejszy warunek odpuszczenia grzechów. Na pewno nie wystarczą tu same słowa: "postanawiam się poprawić". Trzeba naprawdę mocno chcieć zmiany na lepsze i dlatego przyrzekamy Panu Bogu: - ze będziemy się szczerze starali nie popełniać grzechów, zwłaszcza przez unikanie sposobność i do nich (np. czytanie niemoralnych książek, nieodpowiednie towarzystwo, niektóre rozrywki itp.), - że będziemy przynajmniej nad jednym grzechem starali się pracować całkiem stanowczo (np. modlić się więcej i lepiej, natychmiast odwracać uwagę od myśli nieczystych).

Rachunek sumienia

A oto młodzieniec zbliżył się do Niego i rzekł Mu: Nauczycielu dobry, co mam czynić dobrego, aby osiągnąć życie wieczne? A On mu rzekł: "a jeśli chcesz wnijść do żywota, zachowuj przykazania" (Mt 19, 16-17).

Albowiem miłość Boga na tym polega, abyśmy przykazania Jego zachowywali, a przykazania Jego nie są ciężkie (J 5, 3).

W przykazaniach Bożych chrześcijanin widzi nie więzy krępujące jego wolność, lecz przestrogi dobrego Ojca Niebieskiego przed niebezpieczeństwami grożącymi naszemu losowi. Widzi je jak mądry turysta drogowskazy i szlaki wypisane przez znawcę uroczych, ale i groźnych ścieżek wśród gąszczów, urwisk i przepaści górskich...

/. Nie będziesz miał Bogów cudzych przede mną!

Bóg jest najwyższą wartością, najwyższym dobrem człowieka. Boga osiągamy przez wiarę i miłość. Są to jedyne drogi zbawienia. Te wartości nadają sens życiu, stanowią źródło siły i radości. Kto więc nie ceni wiary, nie pogłębia jej i uznaje coś za wyższe i ważniejsze od Boga, ten popełnia grzech. Zapytaj siebie:

- Czy w zasadzie albo w praktyce życia nie ceniłeś kogoś lub czegoś ponad Pana Boga (człowieka, przyjemności, naukę, pieniądze...)?

- Czy starałeś się zawsze widzieć Boga i łączność z Nim na szczycie wszystkich wartości?

- Czy w zwrotach do Boga pamiętałeś, że jest to Osoba myśląca, czująca i kochająca, ale zarazem Istota samoistna, nieskończona, wszechpotężna, aż groźna w swojej nieskończoności?

- Czy słowem albo czynem nie zaprzeczałeś Jego istnieniu?

- Czy nie zapierałeś się Boga z lęku, dla przypodobania się komuś, dla "ułatwienia" życia?

- Czy modliłeś się za napotykanych ateistów?

- Czy nie kompromitowałeś religii w ich oczach?

- Czy umacniałeś i pogłębiałeś swoją wiarę przez pogłębianie swojej wiedzy religijnej (kazania, nauka religii, lektura, godziny duszpasterskie)?

- Czy posiadasz i czytasz Nowy Testament?

- Czy codziennie więcej niż raz na dzień - rozmawiasz z Bogiem na modlitwie?

Czy twoja modlitwa nie była pacierzem klepanym bez uwagi i bez kultury postawy i słowa?

II. Nie będziesz brał Imienia Pana Boga twego nadaremnie!

Musisz być konsekwentny: Jeżeli Bóg istnieje, jeżeli jest Istotą nieskończoną i wszechmocną, jeżeli od Niego pochodzimy i do Niego wrócić musimy, jeżeli On nas kocha - wtedy należy Mu się najwyższa cześć i uwielbienie. Wtedy Imię Jego jest najwyższą świętością. Kto nie czci tego Imienia, popełnia grzech. Zapytaj siebie:

- Czy z głębokim szacunkiem myślałeś i mówiłeś o Bogu?

- Czy liczyłeś się z wolą Boga (z Jego przykazaniami) w myślach, planach i postępowaniu?

- Czy nie buntowałeś się i nie bluźniłeś, gdy Bóg "nie wysłuchiwał" twoich próśb, przekreślał twoje dążenia i zamysły, dopuszczał porażki?

- Czy nie sprowadzałeś wezwań Boga i Świętych do poziomu pustych "wykrzykników": "Jak Boga kocham!", "Jezus, Maria!", "Rany Boskie!" itp.?

- Czy starałeś się w stosunkach z Bogiem wychodzić z religii lęku i utylitarnej "magii" ku bezinteresownej miłości?

III. Pamiętaj, abyś dzień święty święcił!

Niedziele i święta - to "Dni Boże". Maję one służyć wypoczynkowi, ale także pogłębieniu więzi z Bogiem. Udział we Mszy świętej - to minimum, co chrześcijanin powinien w niedziele i święta poświęcić Bogu. Jeżeli bez poważnego powodu nie wypełnił tego obowiązku, popełnia grzech ciężki. Poza Mszą świętą powinno się w te dni więcej pamiętać o Stwórcy i Odkupicielu; powinno się w programie dnia umieścić lekturę religijną i spełnienie choć kilku określonych dobrych uczynków (odwiedzenie chorych, zagniewanych, opuszczonych, napisanie zaległych listów itp.). Zapytaj siebie:

- Czy nie opuszczałeś w dni święte Mszy świętej z lekceważenia, z błahych powodów lub wskutek bezplanowości?

- Czy nie spóźniałeś się systematycznie na Mszę świętą?

- Jak uczestniczyłeś w niej - czy przyjmowałeś Eucharystię?

- Czy angażowałeś się w recytacje i śpiewy?

- Co poza Mszą świętą ofiarowałeś Bogu w "dni święte"?

- Czy będąc na wycieczce "zatrzymałeś się na chwilę", aby skierować swoją myśl i serce ku Stwórcy przyrody?

- Czy odkrywałeś Boga w przyrodzie?

IV. Czcij ojca swego i matkę swoją!

Winniśmy szanować i kochać każdego człowieka. To "drugie największe przykazanie", ale szczególną czcią nakazuje nam Bóg otoczyć swoich rodziców - nawet i wtedy, gdy rodzice zaniedbują swoje obowiązki i tracą swoją godność. Zapytaj siebie:

- Czy starałeś się przez modlitwę i refleksję pogłębić w sobie cześć i miłość do rodziców?

- Czy starałeś się wczuwać w ich sytuację duchową i materialną?

- Czy nie mówiłeś, że "rodzice cię nie rozumieją", a sam zgoła nic nie czyniłeś, aby zrozumieć rodziców?

- Czy w "twardej mowie" nie wypominałeś ich zaniedbań, a niewiele robiłeś w zakresie swoich obowiązków?

- Czy okazywałeś im należne posłuszeństwo do okresu dojrzałości a potem czy liczyłeś się z ich uczciwymi radami?

- Czy nie pozostawiłeś po sobie brudów?

- Czy pomagałeś rodzicom (szczególnie matce) w utrzymaniu porządku w domu (sprzątanie, pomoc w kuchni itp.)?

- Czy nie raniłeś rodziców szorstkimi, grubiański-mi słowami albo i brutalnymi czynami?

- Czy nie wyłudzałeś od rodziców pieniędzy - nie licząc się z ich trudnościami materialnymi - czy nie okłamywałeś ich?

- Czy nie krzywdziłeś - nie poniżałeś - nie wyzyskiwałeś rodzeństwa?

- Czy okazywałeś usłużność, szacunek i kulturę wobec innych członków rodziny (babci, dziadka, cioci...)?

- Czy szanowałeś nauczycieli, księży, wychowawców, którym rodzice przekazują część swego autorytetu i obowiązków wychowawczych?

V. Nie zabijaj!

Życie fizyczne, duchowe i nadprzyrodzone - to wielkie dzieła i dary Boże. To odblask Bożej wiekuistej żywotności. Toteż nikt z ludzie nie ma prawa samowolnie odbierać życia sobie ani też innym (poza koniecznością obrony przed napastnikiem). Kto je przerywa lub życiu zagraża staje się winnym grzechu. Pomyśl:

- Czy nie stałeś się świadomą i dobrowolną przyczyną czyjejś śmierci?

- Czy nie wyrażałeś poglądu, że pewnych ludzi wolno zabijać?

- Czy nie spowodowałeś zabójstwa dziecka nie narodzonego?

- Czy sugestią, namową lub materialną pomocą nie przyczyniłeś się do zabójstwa nie narodzonego dziecka?

- Czy nie narażałeś siebie na śmierć przez niepotrzebne ryzyko (niebezpieczna wspinaczka, pływanie w niedozwolonych miejscach i warunkach, nadmierna szybkość w prowadzeniu wozu itp.)?

- Czy nie podejmowałeś zamachu samobójczego albo tolerowałeś samobójcze myśli?

- Czy nie narażałeś się na utratę zdrowia przez nieregularne posiłki, picie alkoholu, używanie narkotyków, palenie papierosów, częste picie kawy, przesadne odchudzanie się? - nocne zabawy i hulanki?

- Czy nie osłabiałeś swego zdrowia przez nadmierną pracę umysłową lub fizyczną (zarywanie nocy)?

- Czy dziękowałeś Bogu za życie i zdrowie?

VI. Nie cudzołóż! IX. Nie pożądaj!

Miłość między mężczyzną i kobietą nazywamy miłością erotyczną. Stworzył ją sam Bóg, a więc w istocie swej jest wielką wartością, o ile prowadzi do dobrego celu - tj. sakramentalnego małżeństwa i staje się podstawą więzi małżeńskiej. Eros nie jest jednak tym samym, co pożądanie zmysłowe i popęd seksualny. Popęd seksualny służy zrodzeniu potomstwa i pogłębieniu miłości małżeńskiej. Kto rozbudza eros w oderwaniu od celów małżeńskich, kto poddaje się pożądaniu, prowokuje popęd i aktualizację przed sakramentem małżeństwa, popełnia grzech nieczystości (rozpusty). Zastanów się:

- Czy nie utożsamiałeś popędu seksualnego z miłością?

- Czy nie mówiłeś, że "miłość pozwala" nawet przed małżeństwem?

- Czy nie prowokowałeś popędu podniecającą lekturą, zdjęciami, filmem, zabawą, kokieterią, gestami, wywoływaniem podniecających wyobrażeń?

- Czy nie stwarzałeś umyślnie okazji do zmysłowych podnieceń przez wyjazdy we dwoje na wycieczki, autostop, urządzanie "specjalnych" prywatek i przyjęć z alkoholem itp.?

- Czy nie patrzyłeś na dziewczęta (chłopców) jako na obiekty ewentualnego "użycia" obdzierając ich z godności ludzkiej?

- Czy nie układałeś z góry szantażu i planów "strategicznych"?

- Czy nie stawiałeś swojej sympatii grzesznych propozycji?

- Czy nie wyzyskiwałeś sytuacji, naiwności lub słabości drugiego człowieka - szczególnie dziewczyny?

- Czy wyznając miłość, pamiętałeś o zaciąganiu ogromnej odpowiedzialności wobec drugiego człowieka?

- Czy nie podejmowałeś grzesznych czynów samotniczych lub z drugą osobą?

- Czy nie ośmieszałeś czystości, dziewictwa, skromności przez opowiadanie anegdot i kawałów?

- Czy nie używałeś wulgarnych, obrażających czystość słów i zwrotów?

- Czy nie gorszyłeś innych (zwłaszcza młodszych) przykładem, zachętą lub brutalnym "uświadamianiem"?

- Czy byłeś dostatecznie skromny przy kąpieli, ubieraniu się, w stroju?

- Czy nie aprobowałeś wbrew etyce chrześcijańskiej tzw. "środków antykoncepcyjnych"?

- Czy poważnie przygotowywałeś się do małżeństwa, pracując nad kształtowaniem charakteru i zdobywając podstawową wiedzę z zakresu etyki i psychologii?

- Czy modliłeś się o czystość i chrześcijański kształt swego przyszłego małżeństwa?

VII. i X. Nie kradnij!

Twoją własność stanowią te dobra, które zdobyłeś uczciwą pracą, legalnie nabyłeś lub otrzymałeś od innych ludzi (właścicieli, rodziców). Samowolne zabieranie cudzej własności, przywłaszczanie owoców cudzej pracy, niszczenie mienia prywatnego lub publicznego - społecznego - to wykroczenie przeciw prawom boskim lub ludzkim. Zapytaj siebie:

- Czy nie zabierałeś samowolnie cudzej własności prywatnej lub społecznej - także i pieniędzy?

- Czy uczciwie rozliczałeś się z powierzonych ci kwot prywatnych i publicznych?

- Czy nie oszukiwałeś przy kupnie-sprzedaży?

- Czy nie przyswajałeś rzeczy znalezionych bez odpowiednich poszukiwań właściciela?

- Czy zwracałeś we właściwym terminie rzeczy pożyczone (książki, pieniądze itp.)?

- Czy nie niszczyłeś cudzych rzeczy lub urządzeń społecznych?

- Czy wynagradzałeś wyrządzone straty?

- Czy nie przywłaszczałeś cudzej pracy i cudzych zasług?

- Czy panowałeś nad chciwością i zazdrością w dziedzinie materialnej?

- Czy uczciwie pracowałeś i spełniałeś podjęte prace i zadania?

- Czy szanowałeś rzeczy użytkowane - czy poczuwałeś się do odpowiedzialności za nie?

VIII. Nie mów fałszywego świadectwa...

Język ludzki - jeden z największych darów Boga - musi być narzędziem prawdy i dobra. Musi wyrażać prawdziwą myśl ludzką. Jeżeli człowiek inaczej mówi niż myśli, zwłaszcza ze szkodą bliźniego, popełnia zło. Zapytaj siebie:

- Czy nie wprowadzałeś kogoś w błąd, narażając na szkody materialne i moralne?

- Czy nie wydawałeś fałszywego świadectwa - nie składałeś fałszywych zeznań w sądzie lub urzędzie?

- Czy nie przypisywałeś bliźnim nie popełnionych wykroczeń, nie rzucałeś oszczerstw?

- Czy nie okłamywałeś? - Czy nie uprawiałeś samochwalczej blagi, robiąc z siebie bohatera?

- Czy nie koloryzowałeś kosztem prawdy swych sprawozdań i opowiadań?

- Czy w ocenach faktów i ludzi nie ulegałeś wpływowym opiniom lub otoczeniu, choćbyś je widział jako niesprawiedliwe?

- Czy nie uprawiałeś pochlebstwa i obłudy, przyznając zawsze rację silniejszym, przyklaskując mocnym?

- Czy byłeś odpowiedzialny za wypowiadane słowa?

- Czy dążyłeś do tego, by być kulturalnym, prawdomównym i delikatnym?

NAJWIĘKSZE I PIERWSZE PRZYKAZANIE

Będziesz miłował Pana Boga twego ze wszystkiego serca twego i ze wszystkiej duszy twojej i ze wszystkiej myśli twojej. A drugie jest temu podobne: "Będziesz miłował bliźniego twego jak siebie samego" (Mt 22, 37-39). Miłość to nie jest tylko uczucie. Na miłość składają się także akty rozumu i woli: widzenie wartości, cześć, uległość, troska o dobro, o chwałę osoby, ku której zwraca się nasze poznanie, a w końcu -gotowość do ofiary i poświęcenia. Kto te treści duchowe w sobie wyzwoli, ten naprawdę kocha, kto ich nie przeżywa, ten nie ma miłości. Zastanów się:

- Czy starałeś się nieustannie widzieć w Bogu najwyższe wartość - nie tylko najwyższą Potęgę, lecz także i najwyższą Miłość?

- Czy starałeś się ugruntować w sobie prawdziwą miłość do Boga: coraz lepiej Go poznawać, czcić, liczyć się z Jego wolą, dbać o Jego chwałę i być gotowym na przykrości, cierpienia i ofiary dla Jego Imienia?

- Czy korzystałeś z okazji pogłębienia wiedzy o Bogu na lekcjach religii, godzinach duszpasterskich, wykładach, przez lekturę książek?

- Czy modliłeś się o większą miłość we Mszy świętej, przy Komunii świętej?

- Czy pamiętałeś, że każdy grzech rani i osłabia miłość?

- Czy starałeś się kierować swoje myśli i serce ku Bogu w ciągu dnia, przy pracy, na wycieczkach i w szkole? - Czy odwiedzałeś Chrystusa w Najświętszym Sakramencie, gdy przybywałeś do nowej miejscowości?

- Czy nie wyłączałeś ze swego życia religijnego apostolstwa i zainteresowania misjami i ekumenizmem?

- Czy starałeś się kochać każdego człowieka - nawet niesympatycznego i wroga przez: poszanowanie jego ludzkiej godności, troskę o jego dobro, gotowość do poświęcenia i ofiary z tej racji, te Bóg go kocha?

- Czy nie chowałeś w sercu gniewu, nienawiści, uprzedzeń?

- Czy przebaczałeś swoim winowajcom - którzy ci wyrządzili przykrość lub krzywdę?

- Czy nie nosiłeś w sobie uczucia zemsty?

- Czy po konflikcie pierwszy szukałeś sposobu pojednania?

- Czy nie dążyłeś celowo do wywołania między ludźmi rozdźwięków i konfliktów?

- Czy nie rozsiewałeś ujemnych sądów, podejrzeń i uprzedzeń?

- Czy nie poniżałeś ludzi obelżywymi przezwiskami i epitetami?

- Czy nie byłeś dokuczliwy w swoich uwagach, dowcipach i żartach?

- Czy byłeś uprzejmy i usłużny - czy uczyłeś się składać ludziom bezinteresownie dary w postaci zainteresowania ich potrzebami, poświęcenia swego czasu, wygody oraz pomocy duchowej i materialnej?

- Czy starałeś się wczuwać w reakcje i przeżycia innych ludzi oraz rozumieć ich punkt widzenia?

- Czy nie byłeś lekkomyślny i pochopny podejmując ważne decyzje pod wpływem wrażenia, uczucia, namowy lub zachęty niedojrzałych ludzi?

- Czy starałeś się wychodzić z dziecięcej - infantylnej - postawy "brania" do postawy dojrzałej "dawania" siebie?

- Czy kochałeś prawdziwą miłością samego siebie - troszcząc się nie tylko o dobro dnia dzisiejszego, o dobro swego ciała, lecz także i o dobro swojej duszy, o swoje jutro" i "pojutrze"?

- Czy w ogóle pracowałeś nad swoim charakterem i osobowością?

- Czy nie traktowałeś tej pracy jako margines zadań życiowych?

Grzechy główne

Każdy człowiek po grzechu pierworodnym znajduje się pod ciśnieniem prymitywnych, ślepych sił, które nazywamy grzechami głównymi. Jeżeli się im sprzeciwiamy, nie uśmiercamy miłości; jeżeli im ulegamy i poddajemy się, popełniamy grzech i jesteśmy odpowiedzialni za zło moralne. Zastanów się:

- Czy nie ulegałeś ciśnieniu pychy?

- Czy nie wynosiłeś się ponad innych?

- Czy nie demonstrowałeś swojej wiedzy, zamożności, stroju, wobec koleżanek i kolegów mniej zdolnych, uboższych i ułomnych?

- Czy nie obrażałeś się o byle co?

- Czy w rozmowach i dyskusjach nie bywałeś "nieomylną wyrocznią" i nie poniżałeś innych, stosując drwinę i przyczepiając się do drobiazgów?

- Czy nie stosowałeś bezlitosnej krytyki osób, podkreślając swoją mądrość i wyższość?

- Czy cenisz i przyswajasz pokorę i skromność, którą Pan Jezus umieszcza wśród najwyższych wartości moralnych (Uczcie się ode mnie, żem... pokornego serca)?

- Czy nie ulegałeś chciwości na pieniądze, rzeczy, stroje, pochwały?

- Czy nie ulegałeś złemu humorowi, gdy byłeś głodny?

- Czy nie rzucałeś się na jadło chciwie, nie licząc się z sytuacją bliźnich i kulturą towarzyską?

- Czy poprzedzałeś posiłek modlitwą lub choćby znakiem krzyża?

- Czy dążyłeś do opanowania i umiaru we wszystkim?

- Czy nie jadłeś za dużo, idąc za wrażeniem smaku, a nie za rozsądkiem?

- Czy nie sięgałeś zbyt wcześnie i zbyt często po wino i alkohol?

- Czy nie zamraczałeś alkoholem swojego rozumu?

- Czy nie tolerowałeś uczucia zawiści (zazdrości)?

- Czy z zazdrości nie podrywałeś komuś dobrej opinii, czy nie czyniłeś krzywdy?

- Czy nie ulegałeś lenistwu?

- Czy pamiętałeś, że czas jest darem Bożym i trzeba go wypełnić dobrym działaniem?

- Czy nie marnowałeś czasu na "obijanie się" i pustą gadaninę?

- Czy nie przedłużałeś wypoczynku lub innych przyjemności i rozrywek kosztem pracy i zajęć obowiązkowych?

- Czy byłeś słowny i odpowiedzialny za przyjęte zobowiązania?

- Czy nie uprawiałeś pasożytnictwa w społeczeństwie - rodzinie (inni pracują, a ty śpisz, włóczysz się i bawisz!)?

- Otrzymując pieniądze za pracę, czy pytałeś siebie: "co ja za nie płacę"?

- Czy zastanawiałeś się nad tym, co ci dali rodzice, inni ludzie, a przede wszystkim Ojciec Niebieski i czy za to dziękowałeś słowem i modlitwą?

- Czy pielęgnowałeś w sobie uczucia wdzięczności do Boga i ludzi za spostrzeżone i nie spostrzeżone dobrodziejstwa i łaski...?

Po spowiedzi

Boże mój, dziękuję Ci za Twą wielką dobroć, za przebaczenie grzechów. Dziękuję Ci za życie łaski, którego mi udzieliłeś. Umocniłeś mnie do walki z grzechem. Pragnę pamiętać, jaką cenę zapłacił Chrystus za te łaski i nie lekceważyć ich. Chcę Ci za nie, o Boże, okazać wdzięczność i odtąd nie grzeszyć. Tobie oddaję postanowienia moje... Matko Najświętsza i mój Aniele Stróżu, pomóżcie mi je wypełnić.

Zadośćuczynienie

Pan Bóg przebacza nam w spowiedzi cała winę. W Jego oczach nie jesteśmy już grzesznikami. Ale oczekuje od nas naprawienia tego, co zepsuliśmy przez grzech. Najpierw musimy naprawić, o ile to tylko możliwe, krzywdę i szkodę wyrządzona drugim ludziom. A więc musimy oddać to, co ukradliśmy, zapłacić za to, co zniszczyliśmy, zwrócić, co pożyczyliśmy. Jeżeli to niemożliwe, trzeba przeznaczyć odpowiednie sumę na biednych lub na cele dobroczynne. Musimy, o ile możliwe, sprostować obmowę, a zwłaszcza oszczerstwo, naprawić zgorszenie, które daliśmy innym, przeprosić za obrazę, pogodzić się z tymi, z którymi poróżniliśmy się.

O pracy nad sobą

Byłoby pomyłką i dużym niebezpieczeństwem chodzenie do spowiedzi świętej jedynie po to, by uzyskać ciągle na nowo odpuszczenie grzechów, bez starań o poprawę. Sakrament pokuty zobowiązuje nas do tego starania i bardzo nam w nim pomaga.

Staranie o to, by stawać się lepszym, nazywamy pracą nad sobą.

l. Praca nad sobą jest bardzo potrzebna. Żąda jej od nas Chrystus Pan: Bądźcie wy tedy doskonali, jako i Ojciec wasz doskonały jest (Mt 5, 48). Spodziewają się po nas tej pracy ci, z którymi żyjemy. Ciężko jest żyć i pracować z człowiekiem, który nie stara się być lepszym. To się czuje, zwłaszcza w rodzinie.

2. Na czym polega praca nad sobą? Trzeba poznawać samego siebie. To właśnie dlatego wielu ludzi nie pracuje nad sobą, bo im się zdaje, że "są w porządku", że im niczego nie brakuje. Poznajemy samych siebie głównie przez rachunek sumienia, najlepiej codzienny (przed spaniem) oraz przez przyjmowanie krytycznych uwag od przyjaciół i wrogów ("dać sobie powiedzieć"). Trzeba bardzo cierpliwie, ale spokojnie i stanowczo, wykorzenić jedną wadę po drugiej, a starać się o przeciwne cnoty. Praktycznie: W porozumieniu ze spowiednikiem, trzeba zastanowić się, co jest do zrobienia. Powiedzmy, że ustaliliście następujące zadania: Być opanowanym, zwłaszcza we współżyciu z bliźnimi w domu, w pracy; więcej pamiętać o Bogu; lepiej wykonywać swoje obowiązki zawodowe. Od którego zacząć? Od tego, co najbardziej dokucza drugim. Przy każdej spowiedzi (znowu w porozumieniu ze spowiednikiem) obieramy sobie odpowiednie do obranego zadania postanowienie szczegółowe. A więc np. takie: Będę się starał o to, by nigdy nie odzywać się do innych, kiedy jestem bardzo zdenerwowany; poczekam aż minie zły nastrój (porozmawiam z nim później). To postanowienie kontrolujemy codziennie. Rano przypominamy je sobie, a wieczorem zapytujemy, jak je wykonaliśmy. Jeśli źle, zadajemy sobie pokutę. Np. przepraszamy żonę, pomodlimy się za nią. Tak podjęta praca nad sobą wymaga częstej spowiedzi i to u jednego i tego samego kapłana, który nami dobrze pokieruje. Pracując w ten sposób nad sobą, dostrzegamy z każdym dniem wyraźniej naszą wielką słabość, toteż: Pierwszą i najważniejszą rzeczą jest łaska Boża. Chrystus Pan: Beze mnie. nic uczynić nie możecie (J 15, 5). Święty Paweł: Wszystko mogę w tym, który mnie umacnia (Flp 4, 13). Źródłem łaski są przede wszystkim sakramenty i modlitwa. I właśnie dlatego należy: - Jak najczęściej przystępować do sakramentu pokuty, który jest tak istotnie przyporządkowany pracy nad sobą - i jak najczęściej przyjmować Komunię świętą. - Modlić się codziennie - rano i wieczorem, ale i wśród zajęć nie zapominać o Bogu. W pracy nad sobą nie należy nigdy zrażać się tym, że nam się "nie udaje", że nie "widać poprawy". Tajemnica postępu nie na tym polega, żeby wiedzieć i widzieć ile postąpiliśmy naprzód (to mogłoby nas wzbić w pychę), ale na tym, by ufając Bogu i sobie, zaczynać co dzień, niemal co chwila - na nowo. Nigdy nie jest za późno.